top of page
MARY6873-1-2-9_edited.jpg

HISTORIA IRYNY

Do Gdańska przyjechała z córkami Wirą i Maszą.

W domu zostali mąż, krewni i kot Keksyk.

Czym się zajmowałaś przed 24.02?

Pracowałam jako manicurzystka na jednym z luksusowych osiedli Dniepra i robiłam kurs z SMM. Zamierzałam zmienić rodzaj działalności.

 

Jak jest teraz z tą działalnością?

Wszystko stoi i nie chce mi się nawet tego ruszać. Powodem jest to, że uczyłam się u marketingowca z Rosji. Dlatego w obecnej sytuacji nie jest to już aktualne. Pracowałam jako manicurzystka w salonach, prowadzonych przez Ukrainki, ale dostawałam bardzo małą wypłatę i nie chciały mnie legalnie zatrudnić. Dlatego teraz zastanawiam się, gdzie mam iść do pracy.

 

Opowiedz o swoim dniu 24.02

Obudziły nas wybuchy i dźwięki latających myśliwców. Szybko się zebraliśmy, zawieźliśmy mojego ukochanego kota do teściowej i wyjechaliśmy. Cały dzień spędziliśmy w drodze, a na dodatek się zgubiliśmy. Zobaczyliśmy, jak ostrzelali Umań, nawet mamy zdjęcia zniszczonych budynków. Mamy niski samochód, a drogi były zamknięte albo już rozbite, dlatego jechaliśmy wiejskimi i polnymi drogami, do połowy rozwaliliśmy skrzynię biegów.

 

Jak minął początek wojny?

Chcieliśmy na Zakarpacie i pojechać do mamy do Gdańska. W trakcie naszej podróży został wprowadzony oficjalnie stan wojenny i mój mąż już nie mógł wyjechać. Myśleliśmy, jak wszyscy, że za kilka dni lub tydzień wszystko się skończy. Znaleźliśmy więc hotel i zostaliśmy jeszcze przez 5 dni. Później jeszcze przez kilka dni mieszkaliśmy we Lwowie u znajomych. 

 

Co mówiłaś swoim dzieciom?

Mówiłam im, że wyjechaliśmy na wycieczkę. Wira jest malutka, nie dało się jej dużo wytłumaczyć, a Masza rozumiała, bo słyszała nasze rozmowy. Poza tym nikt niczego nie ukrywał.

 

Kiedy i czemu postanowiliście wyjechać z Ukrainy?

Na 2 dzień pobytu we Lwowie. Mimo, że nikt nie chciał brać od nas pieniędzy, było dla nas krępujące zajmowanie  mieszkania obcych ludzi. Wszyscy dobrze rozumieliśmy, że trzeba przecież z czegoś żyć, skądś brać pieniądze. Trzeba było podjąć decyzję. Wrócić do Dniepra, żeby mąż mógł wrócić do pracy lub zamieszkać tam. Zaczęłam szukać pracy, ale w tamtym momencie jej nie było. 4.03 o 6 rano wyjechaliśmy. Polacy odebrali nas z granicy i 5.03 byłam już w Gdańsku.
 

Co czułaś, kiedy przekraczałaś granicę?

Było ogromnie ciężko. Szczególnie, kiedy obok stały kobiety z niemowlętami. Mam do tej pory przed oczami obraz: odwracam się, a tam (na granicy) krata, stoją i płaczą mężczyźni, płaczą dzieci. Jest to bardzo trudne.

 

Jak Ci mija życie w Gdańsku?

Już dobrze, przyzwyczaiłam się. Dzwoniłam na linie pomocy psychologicznej, kontaktuję się również ze swoim psychologiem. Pracuję, bo jest mi ciężko. Od 15 lat jestem z moim mężem i nie wyobrażałam sobie, jak można żyć bez niego. Wszystkie decyzje dzieliliśmy na pół, a teraz muszę decydować o wszystkim sama. Przez pierwsze miesiące miałam mętlik w głowie, mimo, że zwykle dosyć szybko się adaptuję. Chodzę na kursy językowe. Dlatego wszystko już mniej więcej ogarniam. Polacy bardzo pomogli, przynosili paczki. Nikt mi tyle nie pomagał do tej pory, nawet krewni. Do teraz korzystam z tego, co dostałam jeszcze na samym początku.  

 

Jakie miałaś plany na tę wiosnę?

Mam urodziny 9.03, ale nie mogłam je świętować tak, jak planowałam. Zamierzaliśmy pojechać nad morze. Mieliśmy robić fundament pod dom. Planowaliśmy kupić samochód dla mnie. Wszystko miało być zupełnie inaczej. Jest jeszcze taka rzecz – bój się swoich pragnień. Chciałam zmienić pracę, zespół, branżę, chciałam zmienić szkołę dla dzieci, swój styl życia. Dodatkowo dużo kłóciłam się z mężem, w pewnym momencie nawet chciałam się z nim rozwieść, później wszystko się ułożyło między nami. Teraz wszystkie te pragnienia się spełniły: jestem tu bez męża, dzieci są w innej szkole, ja idę do innej pracy w innym zespole. Wszystko się spełniło, tylko że zapomniałam wcześniej sprecyzować, jak dokładnie bym chciała, żeby to się wydarzyło,  więc dostałam to wszystko w taki oto sposób.

 

Czy budujesz jakieś nowe plany na przyszłość?

Na razie myślę o szkole policealnej tutaj, a niedługo pójdę pracować do szpitala. Chciałabym tutaj otworzyć własny biznes, mam pomysły, ale muszę dobrze znać język. Teraz już się nie zarzekam. 

 

Co w Tobie się zmieniło z początkiem wojny?

Wszystkie moje priorytety. Przeanalizowałam całe swoje życie, wszystkie swoje wartości.

 

Z czego się teraz cieszysz? Co Cię podnosi na duchu i dodaje sił?

Codziennie chodzę na spacer nad morze. Ode mnie nad morze 10 minut drogi. Bardzo lubię iglaste lasy i akurat taki jeden jest niedaleko.

 

Co byś doradziła sobie z przeszłości?

Pewnie bardziej doceniać siebie, więcej odpoczywać. Z drugiej strony gdybym nie robiła tego, co wtedy, to nie miałabym tego, co mam teraz.

 

Chciałabyś coś powiedzieć Polakom?

Jestem im bardzo wdzięczna za to, co robili i robią. I jestem pewna, że będą robić nadal.

bottom of page